Restauracja Podniebna

Wszystkie 4 dania które zamówiliśmy - byli naprawdę przepyszne! Tatar, krewetki, i dwa dania główne bardzo szybko zniknęli z talerzy:) wino też było przepyszne. Obsługa 10/10. Pan który obsługiwał nasz stolik, przez cały czas dbał o to, żeby niczego nam nie brakowało. Deser polecony na koniec wizyty też był super! Jedyny minus to temperatura w lokalu:( drzwi się nie domykają czasem, i jest zimno w środku, mam nadzieję że właściciele coś z tym zrobią Podsumowując: obsługa 10/10, jedzenie 10/10, wystrój 10/10 Polecam, wrócę jak będzie ciepło!

Każde z dan wyjątkowe, idealne połączenia smakowe. Zachwycająca kaczka, roladki z kurczaka i filet z okonia, a także makaron z truflą. Wszystko aromatyczne, przepyszne kompozycje. A do tego piękny wystrój! 😊 Na koniec był jeszcze sernik- poezja smaku, jeden z najlepszych jakie jadłam! ✨

Smaki bardzo dobre, nie oszałamiajace ale bardzo dobre. Klimacik i pomysł jest, klientela raczej młodsza. Obsługa natomiast wymaga doszkolenia, podano nam trzy ostrygi zamiast czterech, gdy jeszcze nawet ich nie zdążyliśmy tknąć a już podano zupę. Gdy skończyliśmy kelnerka nie zabrała talerzyków, prosecco niosła trzymając za czaszę kieliszka. Jeśli komuś niuanse nie przeszkadzają, warto odwiedzić.

Największy minus to przeraźliwy chłód w lokalu - na zewnątrz mróz, a w lokalu duże okna i niedziałające grzejniki. Naprawdę nie były to warunki do zapraszania gości do restauracji przez właścicieli. Złe wrażenie robił też, prawdopodobnie menadżer, siedzący przy stoliku obok i opowiadający komuś, że nie będzie wyrzucał kasy na "warszawskiego hydraulika"... :/ Podane dania naprawdę bardzo dobre. Godny polecenia tuńczyk na przystawkę. Pyszna kaczka z puree z topinamburu i sosem śliwkowym. Dobra polędwica wołowa. Niestety, z powodu temperatury wnętrza, dania bardzo szybko stygły. Na minus też to, że w karcie jest informacja, że polędwica podawana jest w dymie wędzarniczym. Podana została bez niego, o czym nie zostaliśmy, niestety, uprzedzeni przez kelnera. Gdy zapytaliśmy o ten element dania, usłyszeliśmy, że teraz tak nie jest podawane, bo złamał się jakiś element. Duży minus za deser. Mus był mocno nijaki i wizualnie był czymś zupełnie innym, niż oferowane w menu na stronie restauracji. Nie tylko nie zostaliśmy o tym uprzedzeni, ale też po zwróceniu uwagi kelnerowi, nie usłyszeliśmy przeprosin i wytłumaczenia, tylko informację, że "to to samo, tylko inaczej podane" (dodaję dla porównania zdjęcie podanego deseru i tego wskazanego w menu). Podsumowując - bardzo dobre przystawki i dania główne. Niestety, słaby deser i bardzo słaba obsługa. Restauracja nastawiona jest, niestety na klientów, a nie gości.

Kulinarna perełka w Centrum Warszawy odkryta z aplikacją finebite. Lokal nie duży, ale przytulny, miękkie welury w ulubionym granacie, surowa cegła, zieleń, kilka podwieszanych stolików (ciekawe doświadczenie). Jedzenie przepyszne, począwszy od czekadelka (pasta że śledzia i dżem w pomidorów) na deserach kończąc. Każde danie to małe dzieło sztuki podane na pięknej porcelanie - uczta dla oka, a potem rozkosz dla podniebienia. Próbowaliśmy wielu potraw, wszystkie zachwyciły smakiem, ale faworytów mamy 3: tunamuna, stek z miecznika i sernik. Sernik delikatny, kremowy - poezja smaku. Klimat miejsca tworzą też osoby tam pracujące, uśmiechnieta, życzliwa obsługa, sprawiła, że czuliśmy się zaopiekowani. Zdecydowanie polecamy.

No nieeee, skąd te opinie? 4,9?! Nope! Od początku… piątek wieczór ruch umiarkowany bo to początek stycznia a więc obsługa nie ma dużo pracy jak i kuchnia. Zamówiliśmy krewetki (poprawne) i na tym koniec… tatar bardzo słony i tyle było jedynie czuć sól… ale zobaczyłem później jak pan gołymi rękami upycha go w foremce w okienku które jest widoczne z drugiej sali, halo właścicielu! nie trzeba rękawiczek do tego? Gościom w domu tatara podaję i robię w rękawiczkach (chociaż nie jestem ĄĘ! Dania główne pierożki nepalskie momo z kurczakiem. Sos pod nimi taki niby pomidorowy, ale bez wyrazu. Pierożki… no nie znam się, ale jadłem wiele takich na parze i każde były fajnie doprawione chociażby kolendrą, a te? Niestety mało smaku w nich było. Miecznik ryba jeśli płacisz za nią prawie 80 zł to liczysz minimum na świeżą, a nie mrożoną a tutaj ani smak ani zapach nie porywał więc prawie cała porcja została na talerzu. Miecznik jest bardzo dobrą rybą powinien być jędrny, a nie twardy. Klima na 19 stopni w zimę ustawiona? Na sali zimno w swetrze. Kuchnia odsłonięta gdzie leci sobie inna muzyka do tego kucharze śpiewają? Lokal na klimatyczną kolację… hmmm psuje to ten klimat. Zatem podsumuję - 2 gwiazdki z 5, bo 240 zł (bez wina) za jedzenie nie warte swojej ceny niestety… Pan z obsługi się starał, mimo że był nowy i ręce mu się trzęsły, oraz wino i krewetki były poprawne.

Bardzo przyjemne miejsce, wystrój oryginalny, święta lokalizacja, świetna kelnerka. Jedzenie pycha, nie ma się do czego przyczepić - i ładnie podane, duże porcje i dobrze doprawione, z charakterkiem.

Do restauracji trafiliśmy przypadkiem, przechodząc obok, postanowiliśmy skorzystać z oferty lunchu. Pani z obsługi przeczytała z kartki co oferują w danym dniu (trochę nieprofesjonalnie to wyglądało), były to: zupa krem z pieczarek, udko z kurczaka z puree z dyni i brokułem oraz na deser krem z białej czekolady. Wszystko co trafiło na nasz stół wyglądało bardzo estetycznie i było bardzo smaczne. Dodam tylko, że obsługa mogłaby z większym zaangażowaniem opowiadać o daniach. Nie było to zwykłe a trybowane udo z kurczaka z nadzieniem z pieczarek, sosem demi-glace, puree z dyni i dzikim brokułem - czy nie brzmi to bardziej apetycznie niż początkowa informacja którą otrzymaliśmy od kelnerki? naszym zdaniem tak. Za jedzenie w świetnej cenie 39 zł za 3 daniowy lunch na wysokim poziomie mocne 5 gwiazdek. Niestety obsługa trochę bez życia, pani z obsługi była bardzo miła, pytała czy wszystko smakowało, natomiast energii i uśmiechu zero. Wnętrze bardzo pretensjonalne, lampy chmurki, bibeloty na barze, lampki choinkowe na oparciach siedzeń zalatują wręcz kiczem, podwieszane stoły dla nas dość kontrowersyjne, więc wybraliśmy stolik stabilny. Cóż szkoda, że przy tak dobrej kuchni estetyka restauracji nie jest bardziej spójna i klasyczna. Czasem mniej znaczy więcej.

Pani kelnerka z sercem na dłoni, klimat 10/10, obsługa 10/10, jedzenie 12/10. My akurat jedliśmy lunch, najlepszy krem z dyni jaki jadłem, pieczony bakłażan po którym przekonałem się do tego warzywa i makaron z sosem bolognese, który smakował tak samo jak w Rzymie. Pani zrobila dla nas takze wywar z imbirem "na oko" - lepszego nie piłem. Polecam i na pewno wrócę.

Ciekawie zaaranżowane miejsce z doskonałą kuchnią. Bogate smaki, ciekawe faktury, pięknie podane potrawy. Pani kelnerka potrafiła doradzić i ogólnie była bardzo miła i pomocna. Najbardziej smakowała mi Kaczka na piance. Duże wrażenie zrobił sposób podania tatara "Wół we mgle" jedynie przyczepiła bym się do bezy, która miała bardzo smaczny cytrynowy krem, ale sama beza była trochę zbyt twarda. Pyszny był też sernik nowojorski.