Charlotte Bouillon

Ktoś mi mógłby wytłumaczyć fenomen tego miejsca? Przejazdem w Warszawie polecano nam to to miejsce - kelner ogólnie średnio ogarniający pomylił zamówienie zamówienie kanapki i nie wiedział co z tym zrobić, więc przeprosił i podziękował koleżance, że zje co innego niż chciała - inna zaś nie otrzymała talerza ani sztućcy - kolejka do lokalu jak nie wiem - obsługa generalnie nie zbyt miła bez uśmiechu i entuzjazmu widać, że zmęczenie pracą - moja kanapka hmm coś jak dwutygodniowy chleb usmażony w jajku za jedyne 30 zł - inne zamówienia to klasyczne śniadania tzn koszyk pieczywa ze smarowidłem również nie uraczone mówiły, że chleb był suchy i twardy jakby stary chleb podgrzany w mikrofali po chwili jest zimny, twardy i nie do zjedzenia crème de la crème wizyty to, że kiedy na moment wstałam, by domówić croissanta, kelner zabrał mój talerz i resztę kawy. Bez pytania, bez upewnienia się, czy skończyłam.

Pyszny Croque Monsieur! Są tu całkiem duże kolejki, ale pracownicy szybko sprzątali stoły dla kolejnych osób. Latte było wyśmienite i delikatne, jak mały mleczny deserek. Właściwe desery też nam smakowały (fondant oraz sernik z białą czekoladą). Produkty ze sklepiku i piekarni też godne pochwały, w całkiem rozsądnej cenie.

Zamówiłam zestaw śniadanie z jajkiem, konfitura maliwona i słony karmel, jajko i croissant były smaczne, ale pieczywo, jeden z dwóch chlebów, które dostałam był czerstwy, twardy jak kamień, aż się obawiałam ugryźć. Koleżanka zamówiła kawę i kanapkę na ciepło jambon gruyère i mówiła, że była rozczarowana tym tostem z chlebem. W slokalu stoliki są poupychane jeden na drugim. Szału nie ma.

Przyjemny klimat, dobra lokalizacja, smaczne jedzenie i szeroki wybór śniadań. Miejsce, w które trzeba odwiedzić będąc w Warszawie.

Szczerze, to spodziewałem się więcej od tak znanej sieci. Jedzenie było średnie. Średniość polegała na wykonaniu oraz składnikach. Zamówiłem Croc Madame, który był zwyczajnie suchy, chleb absolutnie zdominował całą kompozycję. Ser smakował jak zwykły tani ser z dyskontu. Suche, ciężkie do przeżucia mięso. Kawa też bez rewelacji, zwykłe, średniej jakości ziarna. Obsługa miła, mimo tego, że dzień był dość wymagający. Drugi raz z własnej inicjatywy się nie wybiorę. Można dużo lepiej zjeść podobne rzeczy w innych miejscach, w podobnej cenie.

Charlotte to świetne miejsce, do którego chce się wracać. Bulion jest dojebany – esencjonalny, głęboki w smaku, idealnie doprawiony. Wołowina pierwsza klasa, miękka, soczysta, po prostu rozpływa się w ustach. Do tego napar imbirowy – aromatyczny, rozgrzewający, idealny na każdą pogodę. Obsługa przemiła, uśmiechnięta i naprawdę dbająca o komfort gości, co robi ogromną różnicę. Wszystko podane szybko i z dbałością o szczegóły. Lokal jest czysty i schludny, co tylko dodaje przyjemności z wizyty. Na pewno wrócę!

Ogólnie w porządku, niemniej czuję się trochę rozczarowany. Jakiś czas temu byłem w Charlotte we Wrocławiu i wtedy byłem zachwycony. Jedzenie było w porządku, no może poza sałatą która świeżo już nie wyglądała. Obsługa jest miła, ale bezosobowa. Może to kwestia obecnego młodego pokolenia? Plus za otwarcie od wczesnych godzin rannych.

Wczesna kolacja,wzięliśmy 3 pozycje z karty i napoje alkoholowe . Wszystko ok,grzane białe wino pyszne, koniak specyficzny , polecam spróbować. Stosunek ceny do jakości wyśmienity. Nie czekaliśmy długo na zamówione dania ale w knajpie zajęte byly tylko 4 stoliki. Obsługa nienarzucająca się, pomocna

Bardzo skromne i biedne śniadanie za niemałe pieniądze. Pain perdu to dosłownie jedna grzanka - wygląda mało apetycznie i tak też smakuje. Obsługa zajęta sobą i mimo niedużego obłożenia czekanie na cokolwiek trwało bardzo długo.

Genialna śniadaniownia, absolutnie genialna 😉 Przywitał nas klimat francuskiej kawiarni - gwar, uśmiechy, drewno, zabiegana obsługa, przyjaźni i radośni goście. Wystartowaliśmy ze wszystkim na raz 😁 Wspaniały talerz francuskich serów, uzupełniony figową konfiturą (którą zakupiliśmy do domu), wprowadził klimat ekskluzywności. Wraz z Żoną zdecydowaliśmy się na Croque - mademoiselle wraz z jajkiem sadzonym dla mnie, a madame dla mojej pięknej połowy. Byliśmy zachwyceni tymi tostami z chleba własnego wypieku, wspaniale i mocno zapieczonymi pod kołderką z żółtego sera. Moja cukinia była idealna, indyczek Żony bardzo jej smakował. Syn poszedł w słodkości - omlet na słodko w formie złożonego naleśnika z malinową konfiturą (która również poszła do naszej siateczki) został przez niego pochłonięty w dwie minuty 🤭 więc musiał być przedniego smaku. Córcia poszła w nieznane - ślimaki po burgundzku nie są tak oczywistym wyborem nastolatki. Ale i ona nie żałowała wyboru. Pochłonęła je w mgnieniu oka, a nam pozostało jedynie maczanie pozostałego chleba w maślanym sosie, w którym moczyły się te przepyszne mięczaki. Jednym słowem: na co byśmy się nie zdecydowali, to wszystko było po prostu przepyszne 😁 Cenowo znośnie, jeśli kwota ok. 50 zł za osobę może taka być 🫣 Ale konia z rzędem temu, kto znajdzie mi coś tańszego i równie pysznego, szczególnie, że lokal położony jest w Warszawie, obok pl. Trzech Krzyży. 190 zł, na tyle opiewał nasz rachunek za to co powyżej, plus 2 kawy, plus 3 lemoniady, plus napiwek 15 zł. Chyba nie najgorzej 🤔 Kolejny posiłek, to była dopiero pozna kolacja, tak byliśmy najedzeni. Polecam z całego serca, a nie pożałujecie. Po powrocie do Wrocławia zajdziemy do naszej lokalnej Charlotte na pewno 😉